– Motorycznie i siłowo nie jest źle, dużo pracujemy nad techniką. W zaplanowanych startach na pewno dam z siebie wszystko – zapowiada halowy rekordzista Polski w pchnięciu kulą (22m).To będą już drugie Igrzyska Olimpijskie 24-latka. – Igrzyska w Rio de Janeiro wspominam bardzo fajnie. Pojechałem tam w wieku 19 lat; byłem maturzystą, a już miałem zapewnioną kwalifikację olimpijską. Wystartowałem w zawodach i byłem w finale. To było naprawdę coś wielkiego. Wtedy to do mnie nie docierało. Myślę, że samo to, że można nazwać się olimpijczykiem to już jest wielka rzecz – wspomina zawodnik AZS UWM Olsztyn.
Trenerem Konrada Bukowieckiego od wielu lat jest jego ojciec Ireneusz Bukowiecki. Jak to jest mieć tatę trenera? – Po pierwsze jesteśmy rodziną, ale też jesteśmy współpracownikami. Można powiedzieć, że tato to mój szef. Nie wyobrażam sobie trenowania z kimś innym; wiem, że tato jest świetnym specjalistą, naprawdę zna się na tym, co robi. Czerpię od niego także wiedzę życiową, chętnie radzę się w różnych sprawach. Sport to całe nasze życie i choć nie mieszkam już z rodzicami, to zdarza się, że jak jestem u nich na obiedzie, omawiamy kwestie treningowe – mówi K. Bukowiecki.
Pochodzący ze Szczytna kulomiot przyznaje, że wolny czas lubi spędzać w domu ze swoją dziewczyną i pieskiem, pooglądać dobry film lub serial. – Dzięki mojej dziewczynie polubiłem spacery; mieszkamy na Mazurach blisko lasu i jeziora, więc okolica jak najbardziej sprzyja pieszym wycieczkom – mówi lekkoatleta.
Na zdj. Konrad Bukowiecki ze swoim ojcem i trenerem Ireneuszem Bukowieckim