Nowicki, który w przeciwieństwie do Fajdka zna smak medalu igrzysk, bo pięć lat temu stanął na najniższym stopniu podium, przygotowuje się do startu w Tokio w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale.
– Ostatnie trzy miesiące do igrzysk będziemy dzielić na czas spędzony do domu i na czas spędzony w Spale. Praca jest monotonna, bo w skrócie wygląda tak: rzucanie, siłownia, bieganie. I tak w kółko przez cały rok, ale wspieramy się z Asią Fiodorow i trenerką Malwiną Sobierajską. Trzeba lubić tę ciężką pracę, ale jak się chce i ją lubi, to można wytrzymać – mówi Nowicki.
– Myślę, że w życiu tyle nie rzucali ciężkim sprzętem, jak w tym roku. Oboje wykonali naprawdę bardzo dużą pracę i teraz czekamy na to, żeby ta praca dała efekty. Wiadomo, że oni chcieliby już mieć te efekty, ale trzeba poczekać. Technicznie jest naprawdę fajnie, ale brakuje szybkości. Oni wymagają od siebie bardzo dużo, ale muszą być cierpliwi. Dziś są już starsi, to nie idzie już tak, jak kilka lat temu. Tokio, to jest ten najważniejszy moment, tam mają wypalić – mówi Malwina Sobierajska, trenerka Nowickiego.
Trzykrotny mistrz Polski seniorów zimę spędził na zagranicznych zgrupowaniach. – Najważniejsze, że byliśmy zdrowi, a jedyną niedogodnością było poddawanie się częstym testom na obecność wirusa. Ten najgorszy okres, czyli zimę, spędziliśmy zagranicą i solidnie przetrenowaliśmy. Teraz już zostaniemy w Polsce, bo na wyjazdy startowe będziemy mieli bliżej z Polski. W Spale jest świetna baza, mamy tu wszystko, czego potrzebujemy – dodaje Nowicki.
Co ciekawe, Nowicki i Fajdek, czyli dwaj najwięksi rywale w rzucie młotem w Polsce, a często również w największych imprezach międzynarodowych, trenują w jednym miejscu, bo Fajdek też zdecydował się na spędzenie tej części przygotowań do sezonu w Spale. – Na pewno będziemy się spotykać na rzutni. Nie powiem, że będziemy trenować razem, ale na pewno będziemy się widywać. Zawsze warto jest podpatrywać, bo można się czegoś nauczyć, ale ja przede wszystkim skupiam się na sobie i swoich rzutach – dodaje Nowicki.
Czołowy młociarz świata podkreśla, że kandydatów do medalu w Tokio jest sporo. – Najważniejsze jest, żeby rzucać daleko, a które będzie miejsce? Zobaczymy, jest przecież jeszcze Paweł, są mocni Francuz, Węgier i Anglik. Kandydatów jest sporo i chciałbym po prostu rzucać na swoim poziomie, tylko musi przyjść forma, na którą czekam. Mam nadzieję, że szczyt formy przyjdzie właśnie na igrzyska – dodaje.
Sobierajska, trenerka Nowickiego i Joanny Fiodorow, podkreśla, że nie zamierza wywierać presji na swoich zawodnikach. – Mam po prostu nadzieję, że zrobią życiówki na igrzyskach i spełnią swoje marzenia. Życzę im po prostu najlepszego wyniku w życiu – dodaje.
Zawodnicy zdają sobie sprawę, iż przyszło im startować w trudnych czasach. Sam wyjazd na igrzyska będzie już inny, choćby z powodu kwarantanny i częstych testów.
– Musimy się dostosować i nie będzie z tym problemu. Żal tylko, że nie będzie kibiców, bo atmosfera igrzysk olimpijskich bardzo pomagała w dalekim rzucaniu. Tego na pewno będzie brakować, choć mam nadzieję, że może jeszcze coś się zmieni i więcej kibiców będzie mogło zasiąść na trybunach. Nawet, jeśli będą to tylko kibice z Japonii, bo przy pustym stadionie dziwnie się startuje – dodaje Nowicki.