W wielkim finale olimpijskim polska sztafeta w składzie: Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński nie miała sobie równych i w pięknym stylu pokonała rywali, w tym faworyzowaną reprezentację USA. Na ten historyczny sukces (konkurencja ta debiutowała na igrzyskach olimpijskich) zapracowali także wyśmienicie startujący w eliminacjach: Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan i Dariusz Kowaluk. To był pierwszy medal igrzysk dla Polski wywalczony w konkurencji biegowej od 1980 roku. Sztafeta pobiła również rekord Europy, rekord olimpijski oraz ustanowiła drugi wynik w historii konkurencji z czasem 3,09, 87.
- Po takim sukcesie można powiedzieć, że życie przewróciło mi się do góry nogami; dużo spotkań, kontrakty, sponsorzy. Wszystko wygląda bardziej profesjonalnie; tym samym rośnie presja z każdym kolejnym sezonem. Na pewno teraz sport odgrywa jeszcze większą rolę w moim życiu, pomimo, że wyczynowcem jestem już od sześciu lat – mówi podopieczny trenera Krzysztofa Węglarskiego, w sztafetach prowadzony przez Marka Rożeja i Aleksandra Matusińskiego.
Ubiegły rok był dla 27 latka rewelacyjny. Duszyński pobił swoje rekordy życiowe w biegu na 400 m w toruńskiej hali - 46,85 i na stadionie – 44,92 (21 sierpnia 2021, Berno); był to 3. wynik w historii polskiej lekkoatletyki. Teraz w COS-OPO w Spale lekkoatleta przygotowuje się do nowego sezonu startowego, w którym najważniejsze imprezy to halowe mistrzostwa świata w Belgradzie, mistrzostwa świata w Eugene i mistrzostwa Europy w Monachium. – Priorytetem jest dla mnie sezon letni i walka o nowy rekord życiowy, ale osobiście bardzo chciałbym wziąć udział w halowych mistrzostwach świata w Belgradzie. Uważam, że szykując się do sezonu halowego warto trenować na hali, a w Spale są bardzo dobre warunki ku temu. Bardzo lubię przyjeżdzać do Spały. Zrezygnowałem z RPA, żeby przygotowywać się tutaj. Jest tu wszystko czego potrzebuję. Można się fajnie wyciszyć, skoncentrować, a po ostatnich miesiącach jest mi to w tej chwili najbardziej potrzebne – przyznaje mistrz olimpijski, który w finale olimpijskim męskiej sztafety 4 x 400m (wraz z Dariuszem Kowalukiem, Karolem Zalewskim i Mateuszem Rzeźniczakiem) zajął piąte miejsce.
Zawodnik, który ostatnio zasilił szeregi Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego, po raz pierwszy w karierze korzysta z dostępnej w COS-OPO w Spale hipoksji, w którą wyposażone są pokoje hotelowe i sala treningowa – Postanowiliśmy z trenerem dostarczyć nowego bodźca treningowego w postaci hipoksji. Zaplanowaliśmy trzytygodniowy pobyt w warunkach hipoksji, na początek nie na najwyższych jeszcze wysokościach. Czuję się bardzo dobrze, ale efekty tego treningu mają się pojawić w sezonie startowym za około miesiąc – mówi absolwent biotechnologii na Politechnice Łódzkiej, który pracuje nad doktoratem z krystalografii białek. – Badania te, to zalążek do projektowania leków. Pasjonuje mnie ta dziedzina; staram się znajdować czas na doktorat, choć wiadomo, że teraz może być ciężko pogodzić te dwie sfery życia. Naukowcy to bardzo zajęci ludzie. Podziwiam ich – kończy popularny „Kajetano – Kapitano”.